Odbierz zniżkę na szkolenie i stwórz swój pierwszy automat w MQL4!

Czy forex to oszustwo?

Bardzo często spotykam się z określeniem, że forex to oszustwo, albo że rynek forex to scam. Na stronie brokera Admiral Markets znajdziemy informację, że 76% klientów odnotowuje stratę, zaś na witrynie TMS, informacja o liczbie stratnych rachunków zwiększa się do 77%. Daje to nie co do myślenia, prawda?

Skoro traderzy pojawiają się na rynku, ponieważ „lokata nie zarabia”, a „handel na GPW jest dla inwestorów długoterminowych”, to fakt, że tyle rachunków jest „w plecy” (mówiąc delikatnie), wywołuje słuszne pytania o naturę tego rynku. A natura wymaga, by najpierw sklasyfikować ten rynek.

Co to jest forex?

Nazwa rynku forex pochodzi od angielskiej nazwy Foreign Exchange, co możemy przetłumaczyć, jako wymianę walut. Na rynku forex wymieniane są waluty, przez banki, instytucje, inwestorów. A jak w ogóle wycenić wartość waluty? Ile wart jest jeden złoty? W świecie finansów punktem odniesienia są pieniądze. A gdy przychodzi je wycenić, potrzebujemy innego pieniądza. W ten sposób, dochodzi do pojawienia się głównego elementu omawianego rynku – par walutowych. Wyceniamy jedną walutę w drugiej walucie.

Chcąc wycenić walutę EUR, musimy dodać do niego punkt odniesienia w postaci innej. W ten sposób jeden euro staje się nagle warte np. 4,5490 złotego. Fakt kwotowania do 4 liczby po przecinku (zwanej pipsem) jest standardową procedurą. Rynek walut jest najpłynniejszym rynkiem na świecie, a kwotowania do 1 pipsa, pozwalają na dokładną wycenę zawieranych transakcji.

Forex to waluty, a forex cfd?

Gdy detalista spotyka się z rynkiem forex to najczęściej w kontekście rynku CFD. Co to jest CFD? CFD (z ang. Contract For Difference) to kontrakt na różnice kursowe. Oznacza on, że handlując na takim instrumencie obstawiamy, czy cena danego instrumentu wzrośnie, czy spadnie. Nie ma to nic wspólnego z nabywaniem i zbywaniem określonych dóbr (w tym kontekście walut).

Przykład: Zakładamy, że kurs euro względem polskiego złotego się osłabi. Jak moglibyśmy na tym zyskać na rynku forex (FX), jeśli nasz scenariusz się ziści? Załóżmy, że EURPLN kwotowany jest w tej chwili po 4.5490, a my posiadamy 10 000 EUR na naszym rachunku. Co robimy? Sprzedajemy 10 000 EUR kupując PLN. W tej chwili posiadamy 45 490 PLN. Cena EURPLN spada do 4.5460. Teraz chcemy sfinalizować naszą transakcję, odkupując EUR. Z racji, że cena EURPLN spadła, to kupując teraz EUR odkupimy ok. 10 006,60 EUR. Czyli handlując na parze EURPLN zarobiliśmy 6,60 EUR (30 PLN).

OK, czyli po prostu handlujemy walutami? Czyli muszę je najpierw mieć na rachunku?
I właśnie tutaj pojawia się wynalazek w postaci CFD.

Handlując kontraktami na różnice zakładamy się z drugą stroną (najczęściej z brokerem) o to, czy kurs wzrośnie, czy spadnie. Jeśli kierunek ceny jest zgodny z naszymi przypuszczeniami, to zarabiamy. W innym przypadku tracimy. Rozliczenie jest dokonywane w walucie naszego rachunku, więc nie musimy posiadać danej waluty. Ważne byśmy posiadali równowartość depozytu zabezpieczającego.

Rynek forex i dźwignia finansowa

No dobrze, ale komu chce się poświęcać czas na takie wynalazki, skoro w przykładowym ruchu 30 pipsowym na EURPLN zarobiliśmy raptem równowartość 6.60 EUR, przy zaangażowaniu kapitału 10 000 EUR. Dlatego też w tym momencie pojawiają się dwie kwestie: dźwignia finansowa (zwana lewarem) oraz depozyt zabezpieczający.

Depozyt zabezpieczający to kwota, którą mamy zabezpieczoną pod otwarcie pozycji. Czyli załóżmy, że chcemy zająć pozycję krótką (obstawiać spadki) na głównej parze walutowej EURUSD po cenie 1.1850. Otwieramy wielkość 1 lota (czyli 100 000 jednostek waluty bazowej – czyt. pierwszej waluty w parze). Mamy rachunek w PLN. Jak to obliczyć? Bardzo prosto. Chcemy otworzyć pozycję o wartości 118 500 EUR (100 000 EUR * 1.1850). Jeśli obecny kurs EURPLN wynosi 4.5504 tzn. że do otwarcia pozycji potrzebujemy raptem… 539 222,44 zł.

Kawał grosza, co nie? Mogłoby się wydawać, że to zabawa tylko dla bogatych. Coś w tym jest, aczkolwiek to co powoduje, że na rynku forex cfd nie brakuje detalistów wynika z dźwigni finansowej. Jeśli na naszym rachunku mamy dostępną dźwignię finansową w wysokości 1:30, to oznacza, że nasz depozyt zabezpieczający będzie wynosił wartość zlecenia w walucie naszego rachunku, pomnożone przez wysokość dźwigni. W tym wypadku nasz depozyt wyniesie dokładnie 17 974,08 zł (539 222,44 * (1:30)). Teraz kwota brzmi przyziemniej, prawda?

Ryzyko stop out

Nasz depozyt zabezpieczający przy dźwigni 1:30 wynosi raptem 3,33% wartości transakcji. A co jeśli nasza strata wyniesie 4%? Teoretycznie istnieje taka obawa, ale w praktyce mechanizm stop out zamyka pozycję na stracie. Po interwencji produktowej ws. CFD z 2018 roku, ESMA ujednoliciła wysokość wspomnianego mechanizmu do wartości 50% depozytu zabezpieczającego. W podanym wyżej przykładzie oznacza to, że jeśli na Twoim koncie brokerskim zostanie mniej, niż 8 987,04 zł (50% wartości depozytu), to broker zamknie otwartą pozycję z automatu.

Szukając odpowiedzi na pytanie czy forex to oszustwo, warto zauważyć, że znaczący odsetek kont tracących może (choć nie musi) wynikać z przelewarowania. To określenie dotyczy sytuacji, gdy korzystamy z maksymalnej dostępnej dźwigni, co zwiększa ryzyko wystąpienia stop out. Nie bez znaczenia jest także fakt, że dźwignia 1:30 to maksymalna dźwignia na CFD w Europie na głównych parach. W instytucjach poza europejską jurysdykcją mogą występować dźwignie rzędu 1:100, czy nawet 1:500. Oznacza to, że spekulant może otworzyć pozycję posiadając jedynie 0.2% wartości zlecenia. Choć tworzy to okazje do większego zarobku, przy mniejszym kapitale, warto pamiętać, że im większa dźwignia, tym bliżej twój stop out.

Jeśli forex to oszustwo, to po co analiza?

W miarę, jak nowi uczestnicy rynku walutowego zaczynają coraz bardziej odnajdywać się w arkanach rynku forex cfd, zaczynają analizować ten rynek. Jak wygląda analiza w wykonaniu przeciętnego detalisty? Wygląda bardzo podobnie, jak analizowanie jakiegokolwiek innego rynku. W przypadku np. kontraktów terminowych na amerykański indeks SP500 mamy dwie strony: kupujących oraz sprzedających. Kupujący (posiadacze długich pozycji) obstawiają wzrosty indeksu, zaś sprzedający jego spadki. Indeks wyrażany jest w punktach, które przeliczane są na zyski, bądź straty w dolarach amerykańskich.

Młody adept tradingu może w pewnym momencie dojść do wniosku, że recepta w analizowaniu instrumentów na forex, tkwi w obserwowaniu dwóch walut wchodzących w skład danej pary. W związku z tym, w przypadku handlu na np. GBPJPY wystarczy analizować wydarzenia, które wpływają bezpośrednio na dwie waluty: GBP oraz JPY. W końcu rosnąca cena GBPJPY świadczy o tym, że inwestorzy sprzedają jeny, za które kupują funty. Z kolei spadki na GBPJPY wynikają ze sprzedaży funtów i zakupywaniu jena. Brzmi logicznie, prawda? Problem w tym, że nie do końca tak jest…

Na rynku forex zachowania instrumentów nie są aż takie oczywiste, jak w przypadku innego rynku, co często towarzyszy oskarżeniom, że forex to oszustwo. Dlaczego? Ponieważ na rynku walutowym instrumenty są splecione wielką nierozerwalną nicią, w postaci amerykańskiego dolara. Czemu akurat niego? Ponieważ to właśnie ta waluta pojawia się w głównych parach (major fx currencies), które są zarazem najpłynniejszymi instrumentami na rynku walutowym.

  • EURUSD
  • GBPUSD
  • USDCHF
  • USDJPY
  • USDCAD
  • AUDUSD
  • NZDUSD

Pajęcza sieć walut, czyli korelacje forex

Bardzo często na rynku kapitałowym, a także na rynku walut przewija się określenie korelacja. Określenie oznacza zależność, która występuje pomiędzy różnymi instrumentami. Analizując rynek akcyjny, często odwołujemy się do rynku długu, bądź sprawdzamy zależności pomiędzy giełdami w określonych krajach, a siłą danych walut. Jest to i logiczne i przydatne. Znając korelacje, które zachodzą pomiędzy różnymi typami aktywów, łatwiej będzie inwestorowi podjąć decyzje o zakupie, czy sprzedaży waloru. W przypadku rynku forex zachodzi wręcz konieczność sprawdzania korelacji. Wynika ona z faktu, że o ile w przypadku innych rynków, na których zachodzą swoiste zależności, tak ruch cen jednych par walutowych, determinuje ruch drugich.

By móc lepiej zrozumieć walutowy determinizm, trzymajmy się przykładu pary walutowej GBPJPY. Czy jest to w pełni niezależny instrument? Tak się może wydawać. Natomiast co ten instrument reprezentuje? Wycenę funta szterlinga wyrażoną w jenach japońskich. By instrument ten zaczął zyskiwać na wartości, musi uczestnik rynku (bądź uczestnicy), który będzie po coraz wyższych cenach nabywać funta za jeny? Dokładnie tak, jak ma to miejsce w przypadku rynków regulowanych? Cały sęk w tym, że nie…

źródło: Platforma MetaTrader4

Czy na podstawie zachowania indeksu WIG-GAMES oraz wyceny CDPROJEKT, jestem w stanie stwierdzić ile kosztuje papier PLAYWAY na warszawskiej giełdzie? Będzie mi bardzo ciężko. By określić cenę GBPJPY u danego brokera, mogę nawet nie patrzeć na ten instrument. Cena ta jest wynikiem mnożenia dwóch głównych par walutowych: USDJPY z GBPUSD. Innym przykładem jest EURGBP, które jest wynikiem dzielenia EURUSD, przez GBPUSD. Stąd wzięło się określenie cross na pary walutowe bez dolara, bo powstają przez zestawienie par z dolarem.

źródło: Platforma MetaTrader4

Czyli forex to oszustwo, czy nie?

Czy to oznacza, że nikt nie handluje na GBPJPY, albo EURGBP? W żadnym wypadku. Instytucje handlują na tych parach. Po prostu cena, która widzimy na wykresie, nie jest wynikiem walki popytu z podażą, czy realizacją zleceń w arkuszu zleceń, a wyceną wartości na podstawie głównych par. Dlaczego prym wiodą główne waluty? Właśnie dlatego nazywają się głównymi, bo one stanowią bazę do wyceny innych walut i mają największą płynność. Jeśli handlujesz na parze, która jest tzw. crossem, to określanie przewartościowania/niedowartościowania na bazie RSI, czy wsparć albo oporów, jest równie merytoryczne, co wróżenie z fusów po kawie.

Nim krzykniesz „forex to oszustwo!”, przeprowadź analizę instrumentów, które de facto tworzą tę parę, na której handlujesz. Pamiętaj również, że jeśli GBPUSD traci na wartości, a EURUSD zyskuje, to nieważne, jak mocna negatywna dywergencja RSI się trafi na EURGBP, albo jak silny opór będzie na wykresie. W takiej sytuacji EURGBP musi zyskać na wartości – nie ma innej opcji. Jeśli natomiast przez jakieś niedopatrzenie brokera, dostrzeżesz możliwość arbitrażu na rynku, to powinieneś je natychmiast wykorzystać. Pamiętaj jednak, by sprawdzić czy wszystko uwzględniłeś, zanim przelejesz swoje pieniądze. Przychodzi mi na myśl moje własne doświadczenie, które opisałem tutaj.

Kwestia korzystania ze zbyt dużej dźwigni oraz niezrozumiałe przez traderów ruchy na crossach, powodują, że często zarzuca się temu rynkowi, że został stworzony by oszukiwać uczestników. Zgodnie z giełdową maksymą po to powstały ogólnie rynki kapitałowe. Nie mniej jednak, oszukańcze praktyki stosowane, przez niektórych brokerów dalej występują. Natomiast w takiej sytuacji, nie powinniśmy wychodzić założenia, że cały rynek jest jedną wielką „ściemą”, tylko to broker „ściemnia”. A z takimi trzeba twardo i ostro…

Możesz również polubić…